Są takie momenty w życiu, kiedy coś „kliknie” i już wiesz, że właśnie zmienia się kurs. U nas tym momentem był… zapach w hotelowej recepcji. Ale po kolei.
Zawsze było najpierw podróżowanie ich dzieckiem są świece
Zanim powstało Oyasumi, prowadziliśmy już firmę, niezwiązaną ani ze świecami, ani z zapachami. Za to od zawsze ciągnęło nas w drogę. Zdecydowanie bardziej lądem niż samolotem – samochodem, powoli, bez pośpiechu.
Uwielbiamy ten moment, kiedy można zjechać z głównej trasy, zatrzymać się w małej wiosce, wejść do lokalnej kawiarni, posłuchać języka, popatrzeć ludziom w oczy. Po drodze zatrzymujemy się przy punktach widokowych, nad morzem, w górach, w małych miasteczkach, gdzie czas płynie trochę inaczej, czasem zdaje się, że stoi w miejscu.
Z takich podróży zawsze przywoziliśmy ze sobą nie tylko zdjęcia i masą pamiątek ale też… wspomnienia zapachów. Aromat kawy o świcie na włoskim tarasie, wilgotne powietrze po burzy w górach, przyprawy z małego bazaru, zapach starego drewna w pensjonacie, w którym byliśmy tylko raz, ale pamiętamy go do dziś. Czasem wieczorem wracaliśmy myślami do tych miejsc i mówiliśmy: „pamiętasz, jak tam pachniało? (lub wręcz przeciwnie :) )”.
Jeden hotel, jeden zapach i jedna „zapalona lampka”
Trzy lata temu, w trakcie jednej z naszych podróży, wydarzyło się coś, co ustawiło wszystkie klocki w odpowiednim porządku. Weszliśmy do hotelu – nic szczególnego, zwykłe miejsce na nocleg w trasie. Ale w środku unosił się zapach, który od razu przykuł naszą uwagę.
Nie będziemy udawać, że od razu wiedzieliśmy, co to za kompozycja – po prostu poczuliśmy ten powiew - to jest to. Coś ciepłego, otulającego, trochę jak mieszanka czystości, gościnności i klimatu danego miejsca. I w tym momencie zapaliła nam się w głowie lampka.
Wieczorem, zamiast odpoczywać po podróży, siedzieliśmy w hotelowym pokoju z laptopem i telefonem, wertując internet. Szukaliśmy odpowiedzi na pytanie: jak połączyć podróże, emocje i zapachy w coś namacalnego?
Dlaczego świece?
Wybór świec był dla nas w zasadzie oczywisty. Świece zapachowe od dawna towarzyszyły nam w domu – lubiliśmy odpalać je wieczorem, kiedy chcieliśmy się zatrzymać po całym dniu.
Pomyśleliśmy, że jeśli mamy opowiadać historie z podróży, to najlepiej zrobić to właśnie przez świece zapachowe – coś, co w kilka minut potrafi zmienić atmosferę w mieszkaniu. Do tego z czasem doszły woski zapachowe i kominki zapachowe, które pozwalają bawić się intensywnością aromatu i testować nowe kompozycje na małych porcjach wosku.
Tak narodził się pomysł, ale od pomysłu do produktu była jeszcze bardzo, bardzo długa droga.
Od eksperymentów do miłości od pierwszego… wosku
Na początku w ogóle nie myśleliśmy o wosku oliwkowym. Zaczęliśmy tak, jak większość – od świec sojowych. Potem testowaliśmy świece z wosku rzepakowego, kokosowego, różne mieszanki. Każdy z nich miał swoje plusy, ale wciąż czuliśmy, że to nie do końca „nasze”.
W międzyczasie uczyliśmy się wszystkiego od podstaw: jak dobrać knot, jak zachowują się konkretne kompozycje zapachowe, jak woski reagują na temperaturę, dlaczego jedna świeca pali się idealnie, a druga już niekoniecznie.
To były długie wieczory z notatkami, tabelkami, spalonymi (dosłownie) próbami i chwilami zwątpienia.
I wtedy, gdzieś w internecie, trafiliśmy na wosk oliwkowy. Brzmiało to trochę egzotycznie, trochę jak zaproszenie do innego świata. Zaczęliśmy czytać, lecz literatury było jak na lekarstwo. Okazało się, iż nikt nie robi na tym wosku (prócz mieszanin) ani w kraju ani na starym kontynencie. Zamówiliśmy więc pierwszą partię, zrobiliśmy pierwsze testy… i znowu mieliśmy ten efekt to jest to.
Wosk oliwkowy idealnie zgrał się z naszym zamiłowaniem do klimatu, historii i kultury śródziemnomorskiej. Było w tym coś bardzo spójnego: oliwki, słońce, morze, kamienne uliczki i my, próbujący zamknąć to wszystko w szkle.
Tak powstały nasze pierwsze świece oliwkowe Oyasumi.
Nauka, testy, poprawki… i jeszcze trochę testów
Nie ma co ukrywać – od pierwszej ładnie pachnącej świeczki do produktu, który z czystym sumieniem można sprzedać klientowi, jest naprawdę daleko.
Był etap, kiedy nasze mieszkanie wyglądało jak małe laboratorium. Stoły zastawione słoikami, próbki wosku, notatki typu wersja 32B – za słaby cold throw, wersja 51C – poprawić knot, nie łączyć tego olejku z tamtym.
Testowaliśmy świece oliwkowe w różnych warunkach, godzinami obserwowaliśmy, jak się topią, jak pachną po pierwszym odpaleniu, a jak po piątym.
Z każdym tygodniem uczyliśmy się czegoś nowego. Raz coś działało świetnie, innym razem trzeba było zaczynać od zera. Ale krok po kroku zaczęło się to układać w całość.
Oyasumi – kiedy zapach staje się wspomnieniem
W pewnym momencie poczuliśmy, że to już nie jest projekt po godzinach, tylko coś, co stopniowo staje się centrum naszego życia zawodowego. Kolejne kompozycje zapachowe inspirowane podróżami, kolejne świece oliwkowe, kolejne woski zapachowe do kominków zapachowych.
Każda świeca to dla nas mała opowieść: o konkretnym miejscu, o emocji, o momencie, który chcemy zachować.
Zaczęliśmy nadawać zapachom nazwy powiązane z podróżami i klimatem miejsc, które nas poruszyły. Dzięki temu zapach nie jest tylko „ładny” – staje się biletem w jedną stronę do konkretnego wspomnienia.
Tak właśnie rozwija się marka Oyasumi – z tygodnia na tydzień, z pomysłu na pomysł, z rozmowy na rozmowę. Spotkania z ludźmi na targach, jarmarkach i kiermaszach tylko nas w tym utwierdzają. Kiedy ktoś wącha świecę i mówi: „o, to pachnie jak wakacje” – wiemy, że idziemy w dobrą stronę.
I co dalej?
Dziś Oyasumi to nasza główna praca, ale jednocześnie coś więcej niż firma. To sposób, w jaki opowiadamy o świecie, który widzimy z okien samochodu podczas kolejnej podróży, nasze wspomnienia.
Wciąż kochamy drogę, małe przystanki, rozmowy z ludźmi i obserwowanie, jak różne miejsca pachną o różnych porach dnia. Tyle że teraz, kiedy wracamy do domu, nie tylko wspominamy te zapachy, ale próbujemy je odtworzyć – w świecach oliwkowych, świecach zapachowych, woskach zapachowych i kominkach zapachowych, które trafiają potem do Waszych domów.
Jeśli więc kiedyś odpalisz świecę Oyasumi i poczujesz, że przenosisz się na chwilę do innego miejsca, nad morze, do miasta, którego jeszcze nie znasz, albo do wspomnienia, o którym już prawie zapomniałeś – to dokładnie o to nam chodziło.
Tak powstało Oyasumi. Z podróży, z ciekawości świata, z jednego hotelowego zapachu i z setek godzin testów nad tym, jak zamknąć wspomnienia w szkle.